Rozdział 4 ( oczami
Rose)
Wracając z sesji
spotkałam Zayna.
- O hey- przywitałam
się.
- Hey Rose jak było
na sesji?- zapytał.
-Jak zwykle. Dużo
zamieszania ale zdjęcia są.- odparłam pokazując na portfolio.
-Pokarzesz?-zaciekawiony
spoglądał na portfolio.
-No nie wiem czy
zasłużyłeś?- spytałam.
- A jak myślisz?-
popatrzył na mnie.
- Trzymaj.- podałam
mu mój album. No nie powiem był dosyć pokaźny.
- Fajne. Jesteś
fotogeniczna.- odparł
-Chyba tak. Patrz te
zdjęcia robiła mi Alex. Ma talent nie ?- spytałam patrząc na niego.
- Gdzie były
robione?- spytał.
- Jak jeszcze
mieszkałyśmy w polsce, Alex często ćwiczyła więc robiłyśmy zdjęcia gdzie się
da. Ma wielki talent.
- Co racja to racja.
Rzeczywiście ma talent.- uśmiechnął się.
- Z kąd idziesz?-
zapytałam.
- Po tym jak
pojechałaś padł pomysł pojechania nad jezioro.- i opowiedział mi całą ich
przygodę, jak to się kompali.
- Haha wyobrażam to
sobie.- odpowiedziałam kiedy Zayn skończył opowiadać.
- Idziesz już do
domu?- zapytał.
- Tak to do
zobaczenia.- odparłam i zaczęłam iść w swoją stronę.
- Do zobaczenia.. Rose!
poczekaj..- krzyknał do mnie.
- O co chodzi?-
spytałam.
- Dała byś mi numer
Alex chciał bym się spytać czy nie rozchorowała się po tej "kąpieli"-
oznajmił .
- No chyba daaam..- i
podałam mu numer.
-Dzięki Ci wielkie- i
rozeszliśmy się.
W końcu zmęczona
wróciłam do domu. Zastałam Alex siedzącą na kanapie i popijającą gorącą
czekoladę, której ja w prost nie cierpiłam.
- Już jestem. Jak tam
kąpiel z Malikiem- spytałam i się zaczęłam śmiać. Potem jeszcze chwilę
rozmawiałam z Alex i poszłam się położyć. Byłam strasznie wyczerpana.
Następny dzień:
Obudziłam się w pełni
wyspana i w dobrym nastroju. Poszłam do łazienki ubrać się (...) i nałożyć
lekką tapetę. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i wyszłam na spacer z
.. Larrym. Tak bardzo lubię wychodzić z Larrym na spacerki. Kocur ma swoją
różową smych którą uwielbia gryźć. Kiedy już wychodziłam na zewnątrz kocur
wyskoczył i zaczął biegać do okoła. Kiedy już udało mi się go złapać ( a nie
było to proste) przypięłam mu smycz do szelków. Na naszej ulicy są jakieś 5-6
domków a dalej jest alejka z ławeczkami. Pomyślała że będzie to dobry pomysł by
kot się wybiegał a ja mogę poczytać w spokoju książkę. Wypuściłam kota a ten
zaraz poleciał za latającym motylem. Zlekcewarzyłam go i usiadłam na ławeczce.
Wciągnęłam się w książkę gdyż była bardzo ciekawa i nie zauważyłam jak ktoś
obok mnie usiadł. Oderwałam się od książki i spoglądnęłam na ową osobę.
- O hey Harry.-
przywitałam się z nim.
- Już muślałem że
nigdy nie odciągniesz się od tej książki.- popatrzył na mnie i się uśmiechnął.
- No wiesz ciekawa
jest.- odparłam.
- A co ty tu tak
właściwie robisz.- spytał.
- Przyszłam z kotem
na spacer.- odpowiedziałam objętnym tonem.
- Kotem?- spytał
zdziwiony.
- Tak Harry z kotem,
to takie zwierze.- odparłam dziwinie na niego patrząc.
- Wiem co to jest
kot.- odpowiedział z oburzeniem, a ja zaczęłam się śmiać.
- Larry !.-
krzyknęłam a Harry zaczął się oglądać. Po chwili przybegł mój duży kot i
wskoczył na ławkę.
- O jaki fajny, Larry
tak? Jakie ty masz wielkie oczy kocie.- zaczął się zachwycać.
- Jedyny w swoim
rodzaju, mój kochany zwariowany kot.- z dumą odparłam patrząc na mojego
towarzysza.
- Nie boisz się że Ci
ucieknie? .- spytał Harold.
- No co ty za bardzo jest
do mnie przywiązany, aby uciec. Po za tym pewnie by zatęsknił za Zaynem.-
powiedziałam.
-Zaynem?- spytał
zdziwiony Harry.
- Tak Zayn to kot
Alex.- i zaczęłam się śmiać bo uświadomiłam sobie dlaczego Harry tak się
zdziwił.
- Aaaa i wszystko
jasne. To co odciągnąłem cię już od książki?- spytał szczerząc zęby do mnie.
- A taki miałeś
zamiar?- spytałam.
- Szczerze tak,
chciałem abyś się ze mną gdzieś przeszła.- odparł wstając z ławki.
-Oj no nie wiem nie
ufam Ci .- odpowiedziałam poważnym tonem. Harry popatrzył na mnie wzrokiem
buntownika.
- No dobra, ale
zostawimy Larry'ego w domu.- powiedziałam pewnym tonem.
- Okey.-odpowiedział.
I poszliśmy odstawić Larry'ego.
- To do kąd chcesz
iść?- spytałam z zaciekawieniem.
- Niespodzianka.-
odparł i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu.
- Nie
-zaprotestowałam.
- Co nie? - spytał
zdziwiony Harry.
- Jak już wiesz nie
ufam Ci tak więc nie wsiądę z tobą do auta. Pójdziemy pieszo.- oznajmiłam
stawiając na swoim.
- Chcesz iść tyle
kilometrów pieszo? To miejsce jest na końcu Londynu. - odpowiedział.
- To został nam
autobus. - uśmiechnęłam się do niego.
-Autobus?..-
popatrzył na mnie ze zmieszaną miną- no dobra..
I poszliśmy w
kierunki najbliższego przystanku autobusowego, który jak się okazało był za
rogiem alejki. Wsiadliśmy do autobusu i już chciałam zająć miejsce obok Harrego
kiedy grupka fanek mi zagrodziła miejsce.
- Trudno-
powiedziałam sama do siebie i zajęłam wolne miejsce na końcu pojazdu. W końcu
Harremu udało się wydostać z rąk directionerek i usiadł koło mnie. Popatrzył na
mnie szczerząc zęby. Odwzajemniłam uśmiech i popatrzyłam w inną stronę. Kiedy
już dotarliśmy na miejsce Harry oznajmił że musimy jeszcze kawałek przejść.
- Długo będziemy
jeszcze tak iśc- spytałam kiedy szliśmy w zupełnej ciszy około 15 minut.
- Sama chciałaś
jechać autobusem, jak bysmy pojechali autem już dawno byśmy byli, no ale skoro
mi nie ufasz..- powiedział robiąc maślane oczy. Zignorowałam go.
- Dobra jesteśmy.-
odparł a moim oczom ukazał się ogromny ogród botaniczny.
- Jej jak tu pięknie-
zaczęłam spoglądać na różnego rodzaju kwiaty i rośliny.
- To co idziemy? -
spytał.
- No dobra..-
odpowiedziałam przyglądając mu się badawczo.
Chodziliśmy tak długo
rozmawiając, śmiejąc się i cykając sobie foty przy krzaczkach.
Po 3 godzinach
chodzenia nogi zaczęły już nas boleć więc Harry zadzwonił do chłopaków aby po
nas przyjechali. jakieś 15 minut później pojawiło się czarne auto z
przyciemnianymi oknami a w środku siedzieli chłopcy.
- O hey Rou -
przywitali mnie a ja wsiadlam do auta.
- Hey to co
odwieziecie mnie do domu?- spytałam licząc na odpwiedź "tak".
- Do domu? Tak szybko
? - spytał się zdziwiony Harry.
- Szybko? łaziliśmy
tak jakieś bite 4 godziny nogi mi już odpadają.
- Ale z ciebie
maruda.. może byś do nas przyszła? - spytał się Harry.
- Nie- odparłam
stanowczo.
- A dlaczego nie ?-
spytał Louis.
- Pewnie się nas boi
- powiedział Zayn i zaczął się śmiać.
- Pewnie taaak..- z
ironią w głosie odpowiedziałam.
- No nie daj się
prosić. - powiedział Niall.
- Przyjdę do was jeśli
będzie też Alex.- stanowczo oznajmiłam a wszyscy się zgodzili .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz