Rozdział 2 (oczami
Rose):
Obudziłam się w
wannie a Alex spała w umywalce. Zaczęłam się głośno śmiać i obudziłam Alex.
Byłyśmy strasznie skacowane. Poszłam do swojego pokoju, aby się przebrać .
Nałożyłam mój codzienny makijaż czyli cielista szminka i lekka kreska
podkreślająca moje oczy. Nagle zaczęła mnie trochę boleć ręka i przypomniałam
sobie wczorajszy wypadek.
- Ja pierdole ale ze
mnie sierota- powiedziałam sama do siebie. Na korytarzu znalazłam śpiącego
Larry'ego przywitałam się z kotem i zeszłam na dół szykować śniadanie. Wchodząc
do kuchni rzuciła mi się w oczy apteczka. Zrobiłam grzanki francuskie, a do
tego twarożek z rzodkiewką.
- Aleeex!, choć
śniadanie już jest ! - krzyknęłam i podałam wszystko na stół.
- Idę- odparła i
zeszła na dół.
Jadłyśmy i
próbowałyśmy przypomnieć sobie co się takiego wczoraj wydarzyło że skończyłyśmy
w wannie albo umywalce. Zaczęłyśmy się z siebie śmiać i włożyłyśmy naczynia do
zmywarki. Nastąpiła godzina 13. Pomyślałam że mogła bym oddać chłopakom
apteczkę.
- Alex idę oddać
chłopakom apteczkę okey ?- zapytałam podchodząc do pijącej kawę przyjaciółkę.
- Okey - odparła i
zaczęła czytać gazetę. Wyszłam na dwór i zaczęłam iść w kierunku domu sąsiadów.
Zapukałam do drzwi i otworzył mi chłopak w kasztanowych włosach.
- Cześć chciała bym
wam podziękować za apteczkę- odparłam wręczając mu w ręce rzecz.
- Ty jesteś Rose
tak?- zapytał chłopak.
- Tak a ty ?-
zapytałam bo jak się zorientowałam nie pamiętam ich imion.
- Louis co Ci się tak
w ogóle stało?- zapytał z ciekawością.
- Potknęłam się o
mojego kota i rozcięłam nadgarstek o kant stołu- odpowiedziałam pokazując przy
tym mój bandaż na prawej ręce.
- Auć musiało boleć.
Toooo może chcesz wejść ?- powiedział otwierając szerzej drzwi.
- Wiesz chyba nie
skorzystam- odpowiedziałam mu i zaczęłam schodzić ze schodów.
- Ale dlaczego? -
odparł szybko.
- W ogóle was nie
znam, a kto da mi pewność, że nie jesteś mordercą i nie zabijesz mnie jak tylko
wejdę do twojego domu?- zapytałam i nagle moim oczom ukazało się 4 pozostałych
chłopaków.
- O hey Rose- odparli
się chórem.
- Hey hey, ja właśnie
już sobie idę.- odparłam i zaczęłam iść w stronę mojego domu.
- Nie zostajesz?-
zapytał się Harry.
- Raczej nie.-
uśmiechnęłam się i poszłam. Wchodząc do domu od razu przybiegł do mnie Larry i
zaczął głośno mruczeć.
- Witaj kocie, jak
tam?- zapytałam się kota. Zaczęłam go głaskać a potem jeszcze przybiegł Zayn i
zaczęli się ganiać. Zaczęłam szukać Alex. Nadal siedziała w kuchni.
- Hey i co doszłaś
już do siebie?- zapytałam skacowaną.
- Mniej, więcej-
odparła. Nadchodziła godzina 15.
- To co robimy? No bo
chyba nie będziemy tu tak siedzieć aż do 17 co ?- zapytałam po czym dodałam- A
może park co? Jest blisko Starbucks.
- Dobra, i przy
okazji się dotlenimy bo czuję się jakby mi po głowie czołg przejechał.- i
zaczęła ubierać buty. Dzisiaj było ciepło więc ubrałyśmy krótkie spodenki.
Wyszłyśmy na dwór i zadzwoniłyśmy po taksówkę. Po kilku minutowej drodze
dojechaliśmy na miejsce. Naszym oczom ukazał się ogromny park z mnóstwem
kwiatów bo w końcu mamy lato. Pospacerowałyśmy tak do godziny 16:30 i zaczęłyśmy
iść w stronę kafejki. Doszłyśmy idealnie o 17 i zajęłyśmy miejsca przy
największym stoliku, czekając na resztę. Po 5 minutach doszli chłopcy i usiedli
obok.
- Hey wam-
przywitałam się.
-Hey.- odpowiedział
Niall. A za nim cała reszta.
- Długo czekałyście?-
zapytał loczek.
- Nie ale się
spóźniliście.- odparła Alex uśmiechając się szyderczo.
- Oj przepraszamy ale
chyba się nie obrazicie co?- zapytał Zayn.
-Chyba nie-
odpowiedziała Alex.
- Ja się zastanowię-
odpowiedziałam. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, jak się później
okazało mamy wiele wspólnych tematów.
Gdy nadchodziła godzina 18 musiałam już iść bo miałam sesję zdjęciową na London
Bridge.
- Wiecie co muszę już
iść- odparłam i zaczęłam wstawać.
- Dlaczego?- zapytał
Liam, a wszyscy popatrzyli na mnie pytająco.
- Rose jest modelką i
ma sesje zdjęciową na London Bridge.- odpowiedziała obojętnie patrząc na chłopców,
a ja się tylko uśmiechnęłam.
- Oooo jesteś modelką
? Fajnie - odparł loczek po czym dodał - podwieźć Cię?
- Nie limuzyna zaraz
tu podjedzie.- a naszym oczom ukazała się czarna limuzyna z przyciemnianymi
oknami.
- Alex będę około
21.- oznajmiłam.
- Jechać z tobą?-
zapytała Alex.
- Nie nie musisz,
myślę że sobie poradzę po za tym mam się spotkać jeszcze z kolegą. -
uśmiechnęłam się, a Alex spojrzała na mnie pytająco.
- Później Ci
opowiem.- odparłam i weszłam do limuzyny , która zawiozła mnie prosto na miejsce
sesji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz