Powered By Blogger

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 18

( Oczami Rose)

* tydzień później*

Obudził mnie mocny zapach, aromatycznej kawy, postawionej na stoliku. Podniosłam się z kanapy i odnalazłam wzrokiem Alex. Właśnie weszła do salonu trzymając w ręku patelnie, a na niej jajecznicę. Wcześniej naszykowała już talerze i sztućce. Przeciągnęłam się i lekko jęknęłam.
- Dzień dobry śpiochu.
- A dzień dobry koleżanko...
- Zrobiłam nam jajecznicę z pomidorem, do tego posmarowałam świeże bułki masłem i mam jeszcze dla nas dwa jogurty z kiełkami. A no i jeszcze twoja ulubiona mocna, czarna kawa.- Wskazała palcem na stolik, który obładowany był tym wszystkim.
- O matko. Dziękuję Ci bardzo- podziękowałam. Alex dosiadła się do mnie. Jej kostka już praktycznie nie dawała o sobie znać. Wystarczyło tylko przeleżeć te długie półtorej tygodnia, aby całkowicie się wykurować. Dodam jeszcze tylko, że mój kochany Larry chyba też wyzdrowiał. Właśnie podbiegł do mnie i zaczął się łasić.
- Siemasz kocie- szepnęłam do Larry'ego i pogłaskałam go po głowie. Zabrałam się za pałaszowanie poszczególnych porcji śniadania. Na początek zjadłam talerzyk jajecznicy potem zabrałam się za pyszną bagietkę z masłem, a to wszystko popiłam czarną dającą kopa kawą. Jednym słowem pożądny początek dnia. Gdy już obydwie się najadłyśmy włączyłyśmy telewizor. Leciał akurat wywiad z The Wanted.
- Boże jak ja ich nie lubię- wzdrygnęła się Alex gdy ujrzała ich buźki.
- Nie są tacy źli.. Bardzo lubię Siva Kaneswarana- oznajmiłam bo miałam okazję ich poznać. Chłopaki bardzo fajne.
- Żartujesz sobie prawda?
- Nie, nie żartuję Siv to mój kolega.
- Okeyy...
Atmosfera nieco ulżyła kiedy przełączyłam program. Leciały jakieś teledyski. Zayn leżał na kolanach Alex, a ta go głaskała. Gdy robiło się już popołudnie weszłam na górę by móc się przebrać. Za oknem było słońce. Mamy już taką typową cieplejszą wiosnę. . Wybrałam mały zestawik z szafy i weszłam do łazienki. Pomalowałam oczy lekką kreską, a usta podkreśliłam czerwoną szminką. Dzisiaj z włosów zrobiłam niedbałego kłosa. Tak o to przygotowana zeszłam na dół. Alex krzątała się w kuchni, a że robi to rzadko nie chciałam jej przeszkadzać. Wyszłam na dwór. Założyłam na nos okulary przeciw słoneczne i tak bez żadnego namysłu poszłam przed siebie. Szłam dosyć długo, aż doszłam do najbliższego parczku. Co niektóre kwiaty już zaczęły kwitnąć inne jeszcze nie przebudziły się z zimowego snu. Mnóstwo ptaków siedziało na drzewach, a w niektórych momentach można było przyuważyć wiewiórki wspinające się po pniach wysokich drzew. Szłam sobie, ale tak na prawdę nie wiedziałam po co. Moją uwagę przykuła mała budka ze słodyczami. Podeszłam do niej, aby kupić żelki. W oddali był mały stawik. Pomyślałam, że miło będzie pójść tam i posiedzieć sobie. Zapłaciłam sprzedawcy, a ten podał mi różowy woreczek. Udałam się w wyznaczonym przeze mnie kierunku. Usiadłam na trawie, a moja ręka powędrowała do woreczka żelek. Sporo ludzi było w parku. Pogoda była idealna. Niedaleko był plac zabaw, a na nim mnóstwo bawiących się dzieci. Co chwila przechodziła jakaś zakochana para tuląca się i całująca. Przyglądając im się pomyślałam o Luke'u. Skrzywiłam się. " To debil, nie warto o nim wspominać" powiedziałam sobie w myślach. Z oddali ktoś do mnie machał. Przypatrzyłam się bardziej owej osobie. To była Eleonor. Raptownie się uśmiechnęłam i odmachałam jej. Dziewczyna zaraz do mnie podeszła.
- Hey El co tu robisz?
- Przyszłam sobie tak pochodzić.
- Hmm.. ja też. - Dosiadła się do mnie.
- Chcesz żelka- spytała pokazując jej worek z mnóstwem kolorowych żelek.
- No pewnie. Uwielbiam je. Są z tej budki prawda?- wskazała palcem na miejsce z którego nie dawno wróciłam.
- No tak.- uśmiechnęłam się.
- Często je tam kupuję.- oznajmiła i wzięła garstkę do ręki. Zaczęła się długo rozmowa między nami. Sięgnęłam ręką po jeszcze jeden przysmak.
- Mmmm.. mam smak ananasowy- popatrzyłam w bezchmurne niebo i spróbowałam odgadnąć smak. Eleonor poszła w moje ślady.
- Hmmm.. a ja mam... chyba truskawkę ale mogła bym się pokłócić o wiśnie- zaśmiała się co też i ja uczyniłam.
- Dobrze, że przyszłaś bo pewnie zaraz z nudów bym sobie poszła i gniła przed telewizorem- powiedziałam i spojrzałam na El.
- Dobrze, że ja cię zauważyłam bo pewnie zrobiła bym to samo. Ale ej jedziemy nad staw?- zadał mi pytanie.
- No dobra, ale gdzie?
- Nie wiem. Coś się wymyśli.- wstałyśmy i udałyśmy się w kierunku samochodu Eleonor. Po 15 minutach znalazłyśmy urocze jeziorko nad którym Kompało się już kilka osób. Wysiadłyśmy z auta i podeszłyśmy do brzegu.
- Choć wbiegamy do wody - rzuciłam, a dziewczyna złapała mnie za rękę. Rozbiegłyśmy się, a po chwili cała byłam mokra. Głośno zaczęłam się śmiać. El zaczęła mnie chlapać. Potem i ja to zrobiłam. Bawiłyśmy się jak małe dzieci; chlapiąc , śmiejąc się i nie przejmując niczym. W mokrych ubraniach wyszłyśmy na brzeg i położyłyśmy się na trawie. Nastąpił czas opalania się. Najpierw opalałyśmy się na plecach lecz co 15 minut obracałyśmy się na brzuch. El wpadła na pomysł robienia nam zdjęć. Przed obiektywem aparatu zaczęłyśmy stroić różne zabawne miny potem nawzajem robiłyśmy sobie zdjęcia z zaskoczenia. Nasza sesja wyszła genialnie.
- Trzeba będzie je wywołać!-   krzyknęła El i mnie przytuliła od tyłu kiedy ja oglądałam.
- No ba!- odpowiedziałam. Ściągnęłyśmy bluzki, aby się wysuszyły, a my zostałyśmy w stanikach i spodenkach.
- Jak już się wysuszą to gdzie idziemy dalej?- spytała mnie. Zamyśliłam się.
- Chodźmy do zoo!- wpadłam na genialny pomysł.
- Oooo!
 Po godzinie już mogłyśmy jechać. Znowu wsiadłyśmy do białego auta i ruszyłyśmy z piskiem opon.
- Pewnie się przeziębimy- zaśmiała się El.
- Oj tam. Będziemy się kurować razem!
- No pewnie!
Dotarłyśmy do zoo po godzinie 16:00. Zapłaciłyśmy za bilety i weszłyśmy na ogromny dziedziniec.
- To od czego zaczynamy- zapytała przyjaciółka.
- Zacznijmy od żyraf! Proszę Proszę Proszę!- krzyczałam jak mała dziewczynka przez co Eleonor się ze mnie śmiała.
- Ha ha no dobra chodźmy dziewczynko- pociągnęła mnie za rękę. Podeszłyśmy do wybiegu. Ustawiłyśmy się na tle ogromnych długoszyjnych żyraf i zrobiłyśmy zdjęcie. Potem poszłyśmy do słoni, lwów, tygrysów, lemurów.
- Chodźmy do surykatek. Słyszałam, że tam można je głaskać- zaproponowała, a ja od razu się zgodziłam.
- Uwielbiam ich słodkie pyszczki- pochwaliłam się i ruszyłyśmy. Zwierzątka siedziały w takiej jak by klatce na wzór ich naturalnego środowiska. Podbiegły do nas trzy surykatki, a my je zaczęłyśmy głaskać.
- Łooo ale one słodkie- oznajmiła, a ja jej zrobiłam fotkę. Obeszłyśmy wszystkie wybiegi, promenady, klatki i baseny.
- Ej El zostały jeszcze terraria- zrobiłam zniesmaczoną minę.
- NIE CIERPIĘ OWADÓW! A więc chodźmy- popatrzyłam na nią i wybuchłam śmiechem.
- Ja też nie. Chodź- przytuliłyśmy się i obejmując się nawzajem w talii udałyśmy do budynku na środku zoo. To właśnie tam znajdowały się te wszystkie robaki i pajęczaki. " Blee", " O Fuj!", " Okropne", " W życiu nie trzymała bym czegoś takiego w domu" te oto słowa powtarzałyśmy co chwilę przyglądając się różnym gatunkom i odmianom owadów i innych okropieństw. W końcu kiedy już oglądnęłyśmy wszystkie terraria wyszłyśmy na dwór. Była godzina 21:00.
- Strasznie szybko mija ten czas- oznajmiłam spoglądając na zegarek na mojej ręce.
- Hey chcesz dzisiaj u mnie nocować?- spytała mnie.
- No pewnie tylko napisze Alex, że nie wrócę dzisiaj na noc.
- Spoko.
Po chwili już wysłałam SMS mojej kochanej przyjaciółce i poszłyśmy spacerkiem do domku El. Mieszkała bardzo blisko, a nas nabrała ochota na spacer. Pomimo 5 godzinnego łażenia po zoo i kompania w jeziorze. Z pewnością dodam ten dzień do udanych. Było zajebiście. Po 10 minutach doszłyśmy już na miejsce.
- Ej mogę się wykompać- spytałam się.
- Nie. - zażartowała, a ja się uśmiechnęłam.
- Niedobra odgryzę Ci się zobaczysz! Zaśmiałyśmy się obie, a po uproszeniu na kolanach El mogłam się już w spokoju umyć.
Kiedy już i El się umyła zasiadłyśmy przed telewizorem oglądając różne thrillery, horrory albo filmy typu science fiction. Zasnęłyśmy gdzieś koło 05:00.

_________________________________________________________

Okej wstawiam tu krótki 18 rozdział, ale usprawiedliwię się tym, że nie miałam dziś weny. Wciąż czekam na odpowiedzi dotyczące Rose i mam nadzieję, ze chociaż 5 propozycji się znajdzie. Dziękuję za czytanie i GORĄCO zachęcam do komentowania wszystkich rozdziałów na tym blogu.

1 komentarz: