Powered By Blogger

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 42

             Jest 5 rano. Goście przed chwilką poszli. Mam tak wielkiego kaca, że wymiotuję dalej niż widzę. Poszłam do kuchni po lód. Wyciągnęłam go z lodówki i przyłożyłam do głowy. Już miałam kierować się w stronę wyjścia z pomieszczenia, ale się potknęłam. Wylądowałam plackiem na podłodze. Byłam tak potwornie zmęczona, że nie chciało mi się wstawać. Nie spodziewanie do kuchni wpadł Malik, o dziwo nie miał kaca. Nie wiem jak on to robi. Najwyraźniej ma wprawę. 
- Nic ci nie jest kocie ?-podniósł mnie.
- Jaki tam za mnie kot ?-głowa mnie tak nawalała, że nie wiedziałam gdzie dół, a gdzie góra.-gdybym nim była spadłabym na cztery łapy, a nie na twarz.
Chłopak tylko się zaśmiał i położyłam mnie na kanapie w salonie. 
- Przynieść ci coś ?-zapytał z troską.
- Tak.-podniosłam się.-lekarstwo na kaca.
- Wydaje mi się, że takich nie robią, ale dla ciebie wszystko.-wstał i poszedł do kuchni. Ja z powrotem się położyłam. Chłopak wrócił ze szklanką zimnej wody. Wiedział, że jest zimna, bo były w niej kostki lodu. Podał i pogłaskał po głowie. Wypiłam ją duszkiem i odłożyłam szklankę na stoliku.
- Jak ty to robisz ?-zapytałam.
- Ale co ?-nie wiedział o co chodzi.
- No, bo ty piłeś nawet więcej niż ja, a jesteś trzeźwy.-oznajmiłam, a on się zaśmiał.
- Lata praktyki.-nie do końca mi wyjaśnił.-wiesz muszę wyjechać za miasto w chyba najważniejszej sprawie w moim życiu, więc wrócę o 10.-powiedział z przejęciem po czym ucałował moje czoło.
- Dobra tylko uważaj na siebie.-pomachałam mu. Wyszedł i trzasnął drzwiami. Wstałam i udałam się do łazienki. Po drodze chwyciłam dres. Weszłam pod prysznic. Przyjemna chłodna woda spływała po moim ciele dobudzając je. 
Wyszłam, wytarłam i się ubrałam. Ja wiem to dziwne...noszę stringi. Kto by pomyślał. 
Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam wszystko do zrobienia naleśników. Wyciągnęłam talerz i Nutellę, bo później pewnie bym szukała i wszystko by mi wystygło. 
Podczas smażenia Niall wszedł do kuchni.
- Poproszę 20.-wziął talerz i ucałował mnie w policzek na przywitanie. Jest moim przyjacielem, więc to nic dziwnego. 
- Dostaniesz 2.-pokazałam mu język.
- No dobra.-usiadł grzecznie przy stole. Usmażyłam 3, dwa dla niego i jeden dla mnie. Chciałam zostawić sobie miejsce na sałatkę owocową. Chłopak szybko je zjadł i gdzieś pobiegł. Pozmywałam i poszłam do salonu. Spięłam włosy w luźny koczek i położyłam się. Na oparciu kanapy zawsze wisi koc. Wzięłam go i się przykryłam. Byłam tak zmęczona, że od razu zasnęłam.

Nagle obudził mnie dzwonek telefonu.Odebrałam.

- Alex, kochanie, wyjdź przed dom, ok? - usłyszałam w słuchawce głos swojego chłopaka.
- No dobrze – odpowiedziałam, chociaż nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.

Włożyłam ciepłe buty i płaszczyk po czym otworzyłam drzwi. Klęczał przede mną Zayn z bukietem czerwonych róż w dłoni.
                                                                 >KLIK<
- Alex, tak sobie myślałem, co by było gdybym spytał cię o rękę. Gdybym spytał cię o to, czy dasz mi swoją rękę, pewnie powiedziałabyś nie, bo nie lubisz krwawych incydentów. Gdybym się spytał czy wyjdziesz za mnie, to pewnie wyszła byś, ale nie w tym sensie. Po prostu stanęłabyś za mną, bo wiem, że kochasz wszystko obracać w żart. Dla tego spytam się po prostu: czy zostaniesz moją żoną i wpuścisz do domu, bo marznę, a na dworze jest -10 ?-powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy. Stałam tak jak osłupiała. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Chciałam cokolwiek powiedzieć, ale nie potrafiłam. Pokiwałam głową.
- Tak !-rozpłakałam się.-zostanę twoją żoną. Nawet jakbym miała oddać ci tą pierdoloną rękę !-chciałam go przytulić, ale kwiatki mi przeszkadzały.
- Wiesz, bo zapomniałem pierścionka.-podrapał się po głowie.
- Nic się nie stało. Nie potrzebuję go.-ocierałam łzy. Ludzie z różnych gazet robili nam zdjęcia. 
- Żartowałem !-wyciągnął go z kieszeni. Był cudowny. No i z topazem, który podkreślał moje oczy. Wpuściłam go do środka. Szybko pobiegłam po wazon dla kwiatów. Nalałam do niego wody i wsadziłam roślinki. Postawiłam go na stole i rzuciłam się na niego. 
- Kocham cię !-pocałowałam go. Motylki z mojego brzucha powróciły. 
- Już nie długo będziesz panią Malik.-uśmiechnął się i kolejny raz pocałował. 
- Kto będzie panią Malik ?-Hazza wszedł do kuchni. Popatrzył na mnie i na moją rękę.-drogie pewnie było.
- Robiony na zamówienie. Musiałem jechać za miasto.-pochwalił się.
- Wiesz...jakoś inaczej sobie wyobrażałam ten dzień.-zamyśliłam się.
- To znaczy ?-zapytał.
- No może tak, że nie  będę w dresie.-zaśmiałam się.
- I tak wyglądasz zjawiskowo.-pocałował mnie w czoło.
- Zayn wolałby pewnie bez dresu.-Harry się zaśmiał.-jeśli wiesz o co mi chodzi.
- Dla niego mogę być bez dresu.-pokazałam mu język. Pociągnęłam go za rękę.- Idę się ubrać i idziemy do sklepu.
- Po co ?-zapytał.
- Zobaczysz.-mrugnęłam. Poleciałam na górę. Wybrałam ciuchy i się przebrałam.
- Ty nosisz stringi ?-zdziwił się.
- Mhm...-włożyłam płaszcz i kapelusz.-no i musimy jeszcze przenieść twoje rzeczy z powrotem do mojego domu.-przypomniałam sobie.
- Nom...i przywieść twoje z Norwegii.-dodał. Zeszliśmy na dół. Wzięłam tylko telefon z kuchni i poszliśmy. Cały czas trzymałam go za rękę.
___________________________________________________________________________________
Taki tam krótki...
Byłam dzisiaj w kinie na "Piękne Istoty". Ten film wymiata !


2 komentarze:

  1. nie miał być kubeł zimnej wody zamiast lekarstw? tak z ciekawości pytam ;)rozdział super i wcale nie jest taki krótki - LuLu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz...
    hem...no bo ten...tak napisałam i już !

    OdpowiedzUsuń