Rozdział 39
Miesiąc temu dostałam niesamowitą okazję
pojechania do Chin i rozsławienia moich umiejętności fotograficznych.
Mianowicie fotografowanie tamtejszego zespołu muzycznego, więc się zgodziłam.
Wyjechałam na miesiąc, a jak wróciłam Zayn musiał jechać w trasę koncertową. W
ten sposób nie widzieliśmy się jakieś 2-3 miesiące. Teraz znowu jadę do
Norwegii na szkolenie, które jest niezbędne do bycia sławnym fotografem. Nie
będzie mnie w domy parę tygodni. No i teraz nie wiem co mam zrobić, ja i Zayn
nie widzieliśmy śpię pół roku, a ja znowu mam wyjechać. Jedyne to dzwonimy do
siebie raz na tydzień bo tylko tyle mamy czasu na godzinę rozmowy. Strasznie mi
go brakuje i nie wiem co mam zrobić... Jak tak dalej pójdzie chyba nasz związek
nie wytrzyma takiej odległości i takiej ilości czasu. To są jedynie takie moje
przemyślenia, ale no kurczę... jestem pewna, że Zayn też tak myśli. No, ale
jest jeden problem. Ja nie jestem w stanie zerwać z kimś przez telefon czy
sms'a. A zwłaszcza... zerwać z... Zaynem.
***
Jestem
Zayn mi powiedział, że zadzwoni dzisiaj o 15, więc za 10 minut. Tak się
zastanawiam, bo nasz związek już nie ma sensu. Czy z nim zerwać ? I to przez
telefon? Nie... nie dam rady. Nie mogła bym teraz tego zrobić i to jemu. On
mnie przecież kocha i wiem, że mi by czegoś takiego nie zrobił. Chyba...
Moje przemyślenia rozwiał dzwonek Iphone'a.
-
Kurwa...- powiedziałam sama do siebie i rzuciłam się na telefon.
-
Hey- usłyszałam głos mojego chłopaka. Odpowiedziałam mu to samo.
-
Wiesz co wczoraj chciałem powiedzieć Ci coś ważnego, ale zabrakło mi czasu.- na
te słowa wzięłam głęboki wdech..
-
Jak zwykle...
-
No i... dużo rozmyślałem o naszym związku na odległość. Cały czas nas nie ma i
się nie widzimy. Rozmawiamy ze sobą tylko przez telefon, albo skype'a. Więc
może warto było by to skończyć. Ja tak nie potrafię... Związek na odległość nie
jest dla mnie...- nie mogę w to uwierzyć. On... on właśnie ze mną zrywa. Ale ja
nie będę gorsza.
-
Jak uważasz- odpowiadam zupełnie obojętnym, pozbawionym emocji głosem. Tak
jakby zerwanie z chłopakiem moich marzeń było czymś zwyczajnym i zupełnie
normalnym.
-
I... i to wszystko? Koniec?- Zayn pyta mnie ze zdziwieniem w głosie.
-
Tak Zayn to koniec- głos już cichnie mi w gardle. Stoję nieruchomo wypowiadając
ostatnie słowa... Moje oczy mglisto patrzą w otaczającą mnie przyszłość. I co
teraz będzie?
Jedno jest pewne wyprowadzę się z mojego
mieszkania. Zabiorę Larrego i mojego kotka Zayna i wyjadę z Londynu. Tu na prawdę
zbyt dużo osób odpadło z mojego życia. Straciłam czwórkę wspaniałych
przyjaciół, straciłam najlepszą przyjaciółkę- siostrę bo zginęła w tragicznym
wypadku samochodowym, straciłam... Zayna. Chyba zamieszkam w Norwegii. Tak...to
dobry pomysł. Wynajmę jakieś małe mieszkanko i zaszyję się tam. Może
przefarbuję włosy ?...nie wiem. w sumie czemu nie. Zmienię całkowicie styl. To
świetny pomysł. Tak szczerze to do mnie jeszcze nie dotarło, że miłość mojego
życia właśnie mnie porzuciła. Uśmiechnęłam się, ale łzy dalej leciały mi po
policzkach. Jednym słowem robię dobrą minę do złej gry. Dzisiaj miałam wracać
do Londynu, ale zostanę jeszcze jeden dzień. Poszukam jakiegoś mieszkania i
może na razie jakąś pracę ?...
***
Przeprowadziłam
się do nowego mieszkania. Po rzeczy i koty jadę dzisiaj. Mam nadzieję, że nie
spotkam się z Malikiem. No nic... Właśnie jestem w samolocie i lecę do domu.
Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Larry'ego i Zayn'a. Moje małe, puszyste
słodziaki. Tęskniłam za nimi, za ich mruczeniem i miękkim jak puszek futerkiem.
Jestem po prostu do nich przywiązana. Jeśli chodzi o Sarę to ona wyjechała do
Los Angeles. Będzie mi jej brakowało, ale jakoś przeżyję. Bądźmy dobrej myśli
muszę sobie dać radę, bo w końcu jestem Alex ! Alex Month ! Ja zawsze daję
radę.
Jeśli
chodzi o Zayn'a...to Rose miała rację. Nie wchodzi się drugi raz w to samo
gówno ! Mogłam jej posłuchać, a nie teraz znowu cierpię. To jest nie fair, czemu
całe zło świata skupia się na mnie ?!...to nie fair. W sumie to jestem
samolubna, bo mam kasę, ręce, nogi i niczego mi nie brakuje, więc...
Jestem
już w Londynie. Wysiadam z auta. Weszłam do domu, ale nikogo nie było.
Ucieszyłam się, bo nie będzie przypału. W samolocie przemyślałam sprawę z
kotami. Zostawię je u mojej babci, wydaje mi się, że to lepszy pomysł, bo w
Norwegii jest zimno i w dodatku nowe miejsce, a koty tego nie lubią.
Poszłam
na górę do naszego pokoju (mojego i Zayn'a). Wzięłam walizkę i zaczęłam szybko
wrzucać moje ciuchy. Nagle ktoś wszedł, to był Zayn.
-
Alex !-złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-
Zostaw mnie !- próbowałam się wyrywać.
-
Co ty robisz ?-popatrzył na walizkę.
-
No wyprowadzam się, bo jak już nie jesteśmy razem to tak troszkę dziwnie
mieszkać razem. Nie uważasz ?-wyjaśniłam i zadałam pytanie. Chłopak się
zmieszał.
-
No w sumie tak, ale dziwnie tu będzie bez ciebie.-zastanowił się po dłuższej
chwili.-ale będziesz nas odwiedzała ?
-
Nie Zayn. Przeprowadzam się do Norwegii.-wróciłam do pakowania.
-
Jak do Norwegii ?-zdziwił się, ale było widać smutek w jego oczach.
-
Normalnie. Mam już tam nawet wynajęte mieszkanie. Zaczynam nowe życie. W
Londynie straciłam za dużo osób, które kochałam.-posmutniałam.
-
Kogo ?-zdziwił się i to bardzo.
-
No Rose, ciebie i teraz chłopców.-wyjaśniłam.
-
Żałuje naszego rozstania.-Zayn wtrącił i zmienił temat.
-
To może i lepiej. Nie będę ci przeszkadzać w karierze i chłopakom
też.-przejechałam ręką po jego policzku i pocałowałam.-żegnaj Zayn...nigdy o
tobie nie zapomnę.-wzięłam walizkę i wyszłam z mieszkania. Zayn szedł za mną.
-
Alex ! Stój !-złapał mnie za rękę.-może chociaż cię odwiozę ?
-
No dobra.-uległam. Chłopak wziął walizkę i wrzucił do auta. Wsiadłam, na
początku było cicho.
-
Nie wyjeżdżaj.-Zayn przerwał ciszę.
-
Nie mogę Zayn. Zerwałeś ze mną, a poza tym mam już wynajęte mieszkanie i
zaczynam nowy kurs.- rozwiałam jego wątpliwości.
-
Jak chcesz, ale będę cię odwiedzać.- uśmiechnął się.
-
Zapraszam. W końcu jesteśmy przyjaciółmi prawda ?-uśmiechnęłam się tak samo jak
on. Chyba nawet szczeżej niż on.
-
Pewnie.-odwrócił głowę i paczał dalej na drogę. Po chwili byliśmy już na
lotnisku.
Właśnie
weszłam do mieszkania. Rozpakowałam się i położyłam. Szybko usnęłam, bo byłam
wyczerpana. Tym lotem, całą tą sytuacją. Spałam dość długo. Nie
powiem...wyspałam się jak nigdy. Wstałam wypoczęta i z energią. Zrobiłam sobie
naleśniki ze szpinakiem. Uwielbiam je, zawsze posypuje je serem żółtym. Dawno
ich nie robiłam, bo zazwyczaj Rose gotowała. Bardzo mi jej brakuje...
Jestem
już rozpakowana, więc mogę sobie skoczyć do sklepu. Włożyłam buty i wyszłam. Na
zewnątrz było jak zwykle zimno. Okryłam się mocniej szalikiem i szybko
pobiegłam w stronę sklepu.
Od
razu weszłam na dział z farbami do włosów. Potrzebowałam jakiejś zmiany. Wzięłam
zwariowane kolory. Czas najwyższy coś zmienić.
Stojąc
w kolejce, przy kasie zauważyłam ulubione gumy Rose. Wzięłam je z
przyzwyczajenia. Ona zawsze zapominała. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Zapłaciłam i wyszłam. Dość szybko doszłam do domu. W mieszkaniu zafarbowałam
swoje włoski. Są bardzo długie i dość gęste. Cały zabieg trwał 2 godziny.
Rezultat był bardzo zadowalający. Uważam, że wyglądam świetnie. Ah jaka ja
skromna...zaśmiałam się w myślach.
Zjadłam
sobie kanapkę i się położyłam. Wzięłam laptopa na kolana i zalogowałam się na
twitterze. Odruchowo weszłam na profil Zayn'a i zaczęłam czytać jego tweety.
Wszystkie dotyczyły mnie. Zmieszałam się, bo miałam też kilka od fanów.
Zazwyczaj pisali, że leciałam tylko na kasę i chciałam go wykorzystać dla
sławy. Zrobiło mi się bardzo przykro i źle. Wiedziałam, że to nie prawda, ale
inni nie. Czuję się podle i wrednie. Wiem, że to kłamstwo ibrednie, bo ja na
prawdę kocham Zayn'a...
Właśnie
się do tego przyznałam przed samą sobą. No ale on mnie nie, bo ze mną zerwał.
Tak będzie lepiej dla nas obojga. Już drugi raz zerwaliśmy, więc może to i
lepiej...pewnie i tak byśmy się w końcu rozstali. Tak będzie lepiej...
Obudziłam
się na podłodze. Pewnie w nocy spadłam. Moje nowe łóżko jest nie wygodne. Chyba
będę spała na kanapie, jest bardzo wygodna. Wstałam i jakoś się ogarnęłam.
Ubrałam się, bo w piżamie było mi zimno. Zrobiłam sobie kakao, wrzuciłam do
niego pianki i włożyłam rurkę. Taką z kremem. to bomba kaloryczna, ale za to
jaka pyszna. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Ku mojemu
zdziwieniu to był Niall.
-
Niall ?-wyłupiłam oczy.
-
Tak, to ja.-zaśmiał się. Przytuliłam go.
-
Wchodź.-szczerzej otworzyłam drzwi. Chłopak wszedł, usiadł na kanapie, a ja
podałam mu kubek z napojem. Oczywiście tym samym co ja.
-
Mniam !-upił łyk po czym szeroko się uśmiechnął.
-
Stęskniłam się za tobą mój mały blondasku.-poczochrałam go po włosach.
-
Widzę, że przefarbowałam włosy.- zaczął mnie oglądać z każdej strony.
-
Mhm...
-
Ładnie ci.
-
Dziękuję ci jesteś bardzo miły.-powiedziałam z uśmiechem.- a właściwie to jak
mnie znalazłeś ?
-
To nie ja to Zaym.-wytłumaczył, a ja zamarłam.
-
To Zayn tu jest ?-zrobiłam wielkie oczy.
-
Tak wszyscy tu są, ale wysłali mnie na zwiady.
-
Aha...może chcą wpaść ?-powiedziałam, a po tych słowach wparowała cała czwórka.
Zayn na końcu. Wszystkich mocno uścisnęłam. Podczas ściskania Malika mocno się
w niego wtuliłam. Czułam się bezpiecznie i przyjemnie, poza tym kochałam jego
zapach.
-
Dobra Alex już wystarczy, bo oddychać nie mogę.- Zayn przerwał ciszę.
Odsunęłam się. Byłam zawstydzona.- przefarbowałaś włosy ?
-
Tak, przefarbowałam i jak ?-obróciłam się dookoła własnej osi.
-
Mi się podoba ! -Zayn krzyknął.
-
Dziękuję...dobrze, że wam się podoba.-zaśmiałam się. Rozmowa się zaczęła.
Chłopcy wypytywali mnie jak mi się mieszka i czy mam kogoś. Troszkę mnie to
krępowało, bo chcieli znać wszystkie szczegóły.
-
A tak właściwie to po co przyjechaliście ?- zmieniłam temat.
-
Przyjechaliśmy cię odwiedzić.- Malik odpowiedział za resztę. Tak właściwie to
tylko on mówił i nie dawał chłopakom dojść do słowa. To mnie troszkę
rozbawiało.
-
Pozwól mówić też innym.- zaśmiałam się.
-
Nie bronie im gadania.-burknął. Przyznam, że dziś wygląda bardzo dobrze. Jak
zwykle jego włosy są idealnie ułożone. Oni coś mówili, a ja gapiłam się na
Malika i przygryzałam wargę.
-
Alex !- Niall mnie wybudził.
-
Co ?!-ocknęłam się i podskoczyłam.
-
Jesteś głodna ?- Lou zapytał.
-
Nie, a co ?-odparłam.
-
To czemu pożerasz Zayn'a wzrokiem.- zaśmiał się.
-
Hahahaha...-powiedziałam z doskonale wyczuwalną ironią w głosie.- no to co ?...
-
Ale, że co ?-Harry się zdziwił.
-
Co ?-Lou też.
-
Co co ?- odparłam.
-
No nie ważne. -Liam machnął ręką.
-
Alex...musimy pogadać.-Niall zaciągnął mnie do drugiego pokoju.
-
O co chodzi ?-przymknęłam drzwi.
-
Od kąd zerwałaś z Malikiem...cały czas jest smutny i ogląda wasze wspólne
zdjęcia. Ja wiem...wszyscy mówią o nim bad boy, ale on tak na prawdę jest
wrażliwy i nieśmiały. To tylko jego tak jakby tarcza.- Niall wyjaśnił.
-
Ja przecież o tym wiem, ale dzisiaj nie wygląda na smutnego.-spojrzałam z za
uchylonych drzwi na chłopaka, który był roześmiany.- znam go i to dobrze...może
nawet lepiej niż ty.- zażartowałam. Weszłam do pokoju z ogromnym uśmiechem i
udawałam, że nie było żadnej rozmowy.
-
Co tak długo ?-Lou wlepił we mnie swoje gały.
-
Nie wiem o co ci chodzi.-usiadłam obok nich na kanapie.
-
Alex ?-Zayn nieśmiało zaczął.
-
Tak.- cały czas uśmiechnięta spojrzałam na niego.
-
Przejdziemy się ? - zaproponował.-we dwoje.
-
No dobra, ale nie długo, bo nie chcę żeby mi zniszczyli dom.-powiedziałam po
czym dodałam.-muszę się przebrać, bo zmarznę. Poczekaj.
-
Dobra...pomóc ci.
-
Hahaha...no pewnie, że nie !- weszłam do garderoby i wybrałam cieplejsze
ciuchy. Włożyłam je i wyszłam.- no dobra chodźmy.
-
To pa lamy.- pokazał im język i chwycił mnie za rękę.
-
Przepraszam, ale pan się chyba troszkę zagalopował.-zatrzymałam się przed
drzwiami i wyrwałam mu swoją dłoń. Chłopcy wybuchli śmiechem.
-
To tak z przyzwyczajona.-zawstydził się.-możemy już iść ?-wyszliśmy z
mieszkania, a ja zatrzymałam się na klatce. Przyciągnęłam tak aby patrzeć mu w
oczy.
-
Bad boy się zawstydził.-zachichotałam.
-
Nie...co ? Pff...wydaje ci się.-spuścił wzrok.
-
Jak chcesz...-zjechaliśmy windą i wyszliśmy z klatki. Było dość zimno, więc
odruchowo wtuliłam się w chłopaka. On mnie objął. Było mi ciepło i przyjemne.
Szliśmy przez park i gadaliśmy.
-
Wiesz co Zayn...
-
Hmm...-spojrzał na mnie.
-
Zostańmy przyjaciółmi na dobre i na złe.- zaproponowałam z uśmiechem. Popatrzył
przed siebie.
-
Oczywiście.-wyszeptał. W jego głosie można było wyczuć smutek.
-
No ejjj...- zatrzymałam go.-nie smuć się.
-
Nie smucę...Właściwie to ciesze z tego, że jestem twoim przyjacielem.-posłał mi
udawany uśmiech.
-
No to świetnie.-ruszyłam w stronę ławki i pociągnęłam go za sobą.-
siadamy.-odparłam stanowczym głosem. Posłusznie wykonał polecenie z uśmiechem.
Musi wiedzieć kto tu gra pierwsze skrzypce...
_________________________________________
Taki tam rozdzialik...
Proszę o komentarze. To bardzo wiele dla mnie znaczy.
Z góry przepraszam za błędy.
Widzę, że długo nie czekałaś z dodaniem rozdziału. Ogólnie bardzo fajny dużo śmiesznych momentów, no i przedewszystkim długi jak na ciebie lamo!
OdpowiedzUsuńDzięki alpako :P
Usuń