Powered By Blogger

czwartek, 3 stycznia 2013

Rodział 26

( Oczami Rose)

Budzę się leżąc w łóżku obok Alex. Spałyśmy w pokoju Zayn'a. Odruchowo spoglądam na przyjaciółkę patrząc czy śpi.
- Hey Rou- mówi mi przyjaciółka i mocno się przeciąga ówcześnie zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą.
- No hey- odpowiadam jej i robię to samo co ona.
- Kurczę ale to łóżko jest wygodne. Chcę takie samo!
Zaczynam się śmiać z przyjaciółki i powoli wstaję. Ciekawi mnie gdzie jest Larry. Zazwyczaj śpi mi w nogach, albo na dywaniku obok łóżka, które teraz obie zajmujemy.
- Masz pojęcie gdzie obecnie znajduje się mój kot? Nie widziałam go od czasu kiedy oglądaliśmy Titanica. Eh.. poprawka kiedy ONI oglądali Titanica. - pytam się.
- Nie też go nie widziałam. Może jest pod łóżkiem?
- Proszę Cię pod łóżkiem? Przecież on się nigdy nie chowa pod łóżkiem.- patrzę na nią, ale po chwili wahania się jednak zaglądam tam.- Nie tam też go nie ma.- oznajmiam i podnoszę się z podłogi. Jak zwykle Alex stoi teraz przed lustrem i nie widząc dlaczego ogląda się z każdej strony. Podchodzę do niej i zakładam od tyłu ręce na jej szyi.
- Nie wiem po co ty się przeglądasz w tym lustrze, jak ty zawsze jesteś ładna!
- Wcale nie...
- No tak. Przecież to nie ty w liceum byłaś określana " tą zajebistą", i miałaś najprzystojniejszego chłopaka w szkole- wypominam jej i szyderczo uśmiecham. Alex nie wie co odpowiedzieć więc cieszę się bo ją " zgasiłam". Rzadko mi się to udaje gdyż jest ona z natury rozgadaną dziewczyną.
- Co dzisiaj robimy?
- Nie wiem właśnie. Dawno nigdzie razem nie wychodziłyśmy! Albo ja wychodzę teraz z Zayn'em, albo ty wychodzisz gdzieś ze swoją paczką.- wspomina o moim gronie przyjaciół do których zalicza się też Luke. Nie wiem co o tym sądzić. Czy nadal wszyscy jesteśmy paczką? Znaczy z Sophie to ja jeszcze się odzywam, ale o reszcie już dawno nie słyszałam. No, a zwłaszcza o Luke'u. Luke.. Ciekawe co on teraz robi? Czy nadal jest z tą dziewczyną? Czy ona wiedziała, że w tym samym momencie byliśmy razem? Rose! Ogarnij się! Nie będziesz o nim myśleć. On nie jest tego wart! Wyrzucam z myśli owego chłopaka i próbuję skupić uwagę na czymś innym. Myślami znowu powracam do tematu Max'a, Penelopy, Dylan'a i Brayan'a.
 A jeśli chodzi o Sophie to dwuosobowej przyjaźni nie można nazwać paczką prawda? Na jakiś czas odstawię te przemyślenia. Teraz nie mam czasu na nie... a przynajmniej nie chcę mieć. To zbyt męczące. Tak, dam sobie spokój. Podchodzę do mojej torby i odszukuję czegoś do ubrania. Nie mam zamiaru cały dzień siedzieć w tym domu. Jeśli Alex nie będzie chciała gdzieś wyjść to będę skazana iść sama. No jest jeszcze Harry. Harry... Larry.. ( zastanawiam się )
- Larry jest u Harry'ego!- mówię bardzo głośno i uradowana spoglądam na Alex. Już szczerzy do mnie zęby, żeby zacząć się śmiać, ale powstrzymuje odruch.
- Oh ty Sherlock'u !
- Dziękuję, dziękuję. Tylko bez autografów proszę- żartuję sobie i wchodzę do łazienki. Przeglądam się w lustrze. Oglądam swoje długie włosy, potem zerkam na brzuch, obracam się i staram się uchwycić wzrokiem moje plecy. Odkręcam wodę w kabinie prysznicowej i się rozbieram. Biorę ciepłą kompiel. Krople wody szerokim strumieniem spływają po moim nagim ciele. Myję włosy. Zawsze zajmuje mi to dużo czasu, bo zanim spłuczę całą pianę muszę się sporo namęczyć. Wreszcie kiedy jestem już umyta sięgam mięciutkiego ręcznika. Rozkładam go i patrzę jaki jest ogromny.
 Kiedy jestem już sucha owijam ręcznik na głowie w formie ciasnego turbana. Przypominam sobie że później droczę się z Larry'm ścigając go tym mokrym od włosów ręcznikiem. Próbuję go nim owinąć, a Larry nienawidzi jak jest mokry. Ale pomimo wszystko uwielbia tak przede mną uciekać. No bo kurczę ja i mój Larry to nie jest taka typowa para kota z człowiekiem. Ludzie zawsze podchodzą do kota i dają mu np. nakręcaną mysz po czym chcą, aby kot ciągle się tą zabawką bawił, a oni będą mieli święty spokój. Ja i mój pupil tacy nie jesteśmy. Staram się poświęcać mu jak najwięcej czasu. Bawimy się razem w chowanego. Polega to na tym, że zaczepiam kota i chowam się w różne zakamarki, a ten mnie wszędzie szuka. I jak zaczyna już miałeczeć to ja wyskakuję z danej kryjówki i zaczynam go gonić.
 Uwielbiamy razem siedzieć na kanapie i oglądać horrory. Mój kotek siedzi mi na nogach i razem wbijamy wzrok w ekran telewizora. Albo żeby było wygodniej kładę się na boku, a on leży mi przy klatce piersiowej wtulony we mnie. Skulony w taką małą, słodką, kocią kulkę. Wygląda w tedy uroczo. Oh jak ja kocham te koty! Jednym słowem nie wyobrażam sobie życia bez Larry'ego.
 Wracając do rzeczywistości. Wciskam tyłek w moje rurki zakładam zwykłą koszulę i sweter. N dworze jest bardzo zimno. Ah te typowe Londyńskie pogody w kratkę. Ale co by nie było kocham Londyn. Jestem już ubrana. Jeszcze raz zerkam na lusterko... to znaczy lustro no bo lusterkiem to tego nie można nazwać. Kurczę to jest ogromne! Teraz trzba pomyśleć nad włosami. Przekładam je na lewy bok i zaczynam pleść sobie ciasnego warkocza. Po 10 minutach jest gotowy. Tuszuję lekko rzęsy. Przejeżdżam delikatnie po ustach cielistą szminką i make up gotowy. Wychodzę z łazienki i widzę Alex, która czeka by móc wejść. Na łóżku leży jej kocur. Odkładam piżamkę spowrotem do torby i siadam na łóżku. Głaszczę kota, a ten odpowiada mi donośnym mruczeniem. W pewnym momencie mocno słyszę odgłos burczenia mojego brzucha. No i rzeczywiście nagle przypominam sobie o tym, że jestem głodna. Dziarskim krokiem kieruję się ku korytarzowi i cicho zbiegam po schodach w dół. W kuchni słuchać już kilka osób, a gdy wchodzę zauważam wszystkich już zgromadzonych. Dyskutują na jakiś bardzo kontrowersyjny temat co widzę po ich minach.
- Hey co się dzieje?
- Nie mamy co jeść!-żali się Louis na co ja mocno ziewam zasłaniając buzię dłonią.
- A macie może mleko, mąkę, jajka i cukier?
- Wszystko powinno być tam- Harry wskazuje palcem na szafkę nad zlewem.
- No to może zrobimy naleśniki?- zadaję kolejne pytanie i patrzę na szybko rozweselające się buzie moich kolegów.- no to widzę, że chyba tak. Podchodzę do owej szafki i wyciągam z niej potrzebne produkty. Potem sięgam po robota kuchennego, miskę i patelnię którą ustawiam na płycie elektrycznej. Wszystkie składniki mieszam ze sobą i po 10 minutach mam gotowe ciasto na naleśniki. Chłopcy siedzą grzecznie przy stole i z uwagą obserwują każdy mój ruch.
 Wlewam pierwszą porcję na rozgrzaną patelnię. Chwilę się podsmaża i zgrabnym ruchem przeżucam należnika na drugą stronę nie używając do tego łopatki. Chłopcy podpatrzyli ten ruch i zaczęli głośno klaskać. Uśmiecham się tylko i nie daję po sobie zauważyć, że bardzo podoba mi się takie wiwatowanie.
- To... dlaczego tak szybko wstaliście?- próbuję przebrnąć przez te oklaski.
- Nie byliśmy śpiący, ale za to głodni.
- Aha czyli czekaliście, aż w końcu ktoś wam coś zrobi?- unoszę jedną brew i spoglądam na nich przezywającym wzrokiem.
- No nie do końca...- kręcę na to głową i zabieram się za dokańczanie śniadania. Po chwili do kuchni wchodzi Alex i siada obok Zayn'a.
- Ooo czyli wrobiliście Rou? No ładnie..- skomentowała i pomogła mi uporać się ze wszystkim.
 Można by powiedzieć, że 15 minut później każdy już opychał się pysznymi nalesnikami z syropem klonowym albo dżemem. Ja preferuję syrop bo jest on po prostu genialny! Wystarczyły tylko sekundy, aby opróżnić cały talerz z górą naleśników.
- Pyszne było- oznajmiam i wkładam talerz do zmywarki.
- Już zjadłaś?
- No zjadłam 4! Dla mnie to strasznie dużo.- mówię i siadam z powrotem do stołu.
- No to skoro Rose i ja przygotowywałyśmy śniadanie to wy sprzątcie- Alex bardzo się ciesząc wstała od stołu i pociągnęła mnie do salonu.
- Dobre to było- chwalę ją, a ta szeroko się uśmiecha.- To co może wyjdziemy gdzieś wszyscy razem?
- Słyszałam, że w Londynie jest nowy park rozrywki. Można było by tam pojechać. Jest jeszcze wczesnie to możemy bawić się cały dzień.
- Spoko to chodź powiemy chłopakom.- ciągnę ją za rękę w stronę kuchni.
- Ej mamy dla was propozycję. Bo mi i Rou jakoś nie widzi się siedzenie cały dzień w domu. No więc wymyśliłam aby pójść do nowego parku rozrywki. Co o tym myślicie?
- Ej to świetny pomysł.
- Ja jestem za- Harry uniósł rękę w górę by po chwili dołączyli jego pozostali koledzy.
- No więc postnowione. Zbierajcie się i jedziemy- prawie, że rozkazuję, a chłopcy posłusznie idą na górę.

* Godzinę później*
Jesteśmy już przy wejściu. Liam i Niall kupują dla nas wszystkich bilety. My pozostali rozglądamy się i uzgodniamy na co najpierw pójdziemy. Doszliśmy do tego, że aby pójść na wszystko to najwygodniej będzie byśmy trzymali się razem. Zaczniemy od kolejki górskiej potem pójdziemy na 5 innych atrakcji i zajrzymy do jakiegoś bufetu, bo Niall oznajmił, że nie wytrzyma tyle bez jakiegoś jedzenia. Potem skożystam z całej reszty. A trzeba przyznać, że jest spory wybór. Alex ciągle trzyma się blisko Zayn'a. Nie odstępują siebie nawet na krok. Kiedy Liam i Niall wracają od razu wparowujemy na kolejkę górską. Wagoniki są dwuosobowe więc siedzę w parze z Harry'm. Kiedy już wszystko zostaje sprawdzone możemy zacząć jazdę.
- Boisz się- pyta mnie Harry na co ja parskam śmiechem.
- Nie tak bardzo- żartuję, ale kiedy ruszamy z zawrotną prędkością zaczynam piszczeć zresztą jak każdy obecny.
 Kiedy jazda się kończy idziemy na coś o nazwie " Extreme". Wchodzimy do okrągłego pomieszczenia, a facet który znajdował się już w środku każe każdemu przyledz do ściany. Robimy to co każe i kiedy wchodzi już ostatnia osoba zaczynamy się kręcić. Cały tzw. " pokój" kręci się z taką mocą, że podłoga na której wszyscy stoją obniża się, a ja jestem przyklejona do ściany. W końcu wszyscy wybuchamy śmiechem bo komicznie wyglądamy. Nie długo później w końcu zaczyna zwalniać, a my zsuwamy się ze ścainy i odskakujemu na podłogę. Wychodzimy w pełni zadowoleni i roześmiani by móc na nowo poczuć adrenaline na " jumper". Polega to na tym że7-8 osób wchodzi na taką jakby wydrążoną z siedzeniami kłodę i płyniemy na niej po wodzie. Niby nie wydaje się straszne ale kiedy znajdujemy się jakieś kilkadziesiąt metrów nad ziemią i spadamy udeżając o taflę wody można się wystraszyć. Cali mokrzy wychodzimy i zaglądamy do bufetu. Niall zamawia sobie fast food, a ja z Harry'm idziemy po watę cukrową. Teraz ja i on nie odstępujemy sobie na krok. Cały czas się śmiejemy i dobrze bawimy zresztą jak cała reszta. Podchodzimy do kolorowej butki.
- To jaki chcesz kolor?- pyta się. Mam do wyboru 5 kolorów; różową, białą, niebieską, zieloną i czerwoną.
- Ooo różową. A ty?
- To ja wezmę niebieską.
Zapłaciliśmy i udaliśmy się w kierunku paczki.
- Ale dobra- mówię.
- Moja lepsza. Spróbuj. Biorę od niego niebieską watę i czuję jagodowy smak.
- Masz rację dobra, ale jednak ja mam lepszą.- Harry kradnie mi trochę waty i próbuje.
- Guma balonowa!
- Brawo geniuszu- żartuję sobie z niego i dochodzimy do stolika.
 Bawimy się tak cały dzień aż nadchodzi 20:00 godzina. Został do zwiedzenia jeszcze tylko lustrzany labirynt. Wchodzimy do niego i każdy idzie w inną stronę. Chodzi o to że trzba znaleźć wyjście. Wszędzie są przezroczyste szyby więc nie wiadomo czy w danym miejscu jest przejście czy nie ma. W oddali widzę błąkającego się Harry'ego. Macham do niego i ten od razy próbuje przedostać się w moją stronę co kończy się tym, że głową mocno udeża o szybę. Wybuchamy śmiechem. Ale postanawiam dopomóc mojemu koledze i ostrożnie ruszam w jego stronę. Kręcę się, kręcę, aż ktoś mocno nie ciągnie za rękę. Odwracam się, a za mną stoi właśnie Harry. Cieszę się z jego widoku i ciągnę za rękę byśmy szli dalej.
- I jak tam głowa?- dogryzam mu.
- Bywało lepiej.- odpowiada.
 Ja i mój przyjaciel wyszliśmy pierwsi. Potem wyszła Alex za nią Zayn i Liam. A na końcu najdłużej błąkali się Louis i Niall. My na zewnątrz śmialiśmy się za każdym razem kiedy któryś z nich wejdzie w szybę i narobi sobie siniaka. W końcu trafiamy do domu jakoś po 23:00, bo jeszcze zajeżdżamy do McDonald'a.
 Dzień można uznać za BARDZO udany.

____________________________________________________________________________
No więc ja jestem BARDZO zadowolona z tego rozdziału. Miałam wenę i może komuś się nie podobać, ale powiem wam, że będę miała w dupie wszelkie krytki jeśli w ogóle komuś się będzie chciało.
 Z poważaniem Rose

3 komentarze:

  1. nie mam pojęcia kto chciałby krytykować! rozdział świetny, czekam na więcej!:D-LuLu

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdziałek <3 . <3

    OdpowiedzUsuń