Powered By Blogger

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 28

( Oczami Rose)

 Mija już trzeci dzień od naszego remontu w domu. Dzisiaj rano dostaję telefoniczne powiadomienie o tym, że do naszego domu będę się mogła wprowadzić dopiero za dwa dni. Dla mnie znaczy to tylko jedno. Będziemy musiały spać w domu chłopaków jeszcze przez dwa długie dni...Oczywiście już na wstępie nasi kochani przyjaciele uwzględnili, że nie pozwolą nam spać nigdzie indziej niż u nich samych, aż do końca trwania remontu. Oprócz tego jestem wściekła na Harry'ego za to, że zabiera mi kota! Już drugą noc przesypia z Larry'm, a ja nie mam się do kogo przytulić w nocy. Alex to nie to samo...
 Wstaję wcześnie rano i jak zwykle nie ma obok mnie kocura. Postanawiam wygarnąć to dzisiaj mojemu przyjacielowi. Oj zobaczy... nie będzie mi kradł kota.
 Jestem w pełni wyspana choć do późno oglądaliśmy jakiś film. Już nie pamiętam nazwy, wiem tylko tyle iż grał tam przystojny aktor.  Wciskam się w spodnie, zakładam koszulkę, a na nią luźny sweter i moją jedną z wielu kochanych czapek. Nareszcie mam dzień, w którym czuję, że wyglądam ładnie. Dzisiaj włosy postanawiam rozpuścić. Schodzę na dół i wpadam do kuchni. Od razu mój wzrok przykuwa Harry, który jest jedyny w pomieszczeniu.
- Ty!- wskazuję na niego palcem, choć jest oczywiste, że do niego mówię.- przestań mi zabierać kota! OD kiedy się do ciebie przyzwyczaił nie widzi świata po za tobą! Od dwóch dni śpię sama i nie mam do kogo się przytulić w nocy!
- Eee... ja...
- Zamknij się!- warczę na niego- jeśli nie przestaniesz mi zabierać Larry'ego- nie daje mi dokończyć.
- To co ?!- postawia mi się i prostuje klatkę piersiową. Stajemy ramię w ramię i zacięcie patrzymy sobie w oczy. Jesteśmy tak blisko, że moje ciało przyległo do jego. Wpatruję się w jego zielone oczy natarczywie myśląc jak by mu pogrozić. W pewnym momencie jego twarz niebezpiecznie zaczęła zbliżać się do mojej.
- Nie wiem, ale zaraz coś wymyślę, żeby wybić Ci to z głowy- mówię oschle i odsuwam się od niego.
- Już się ciebie boję... Nic mi nie zrobisz- zaczyna mnie drażnić, choć doskonale wie jak tego nie lubię. Już mam ochotę się na niego rzucić, ale ten znienacka mnie łapie i przytrzymuje dopóki się nie uspokoję. Trzyma mnie za nadgarstki tak mocno, że nie mam najmniejszej szansy się wyrwać. Cała ta scena zaczyna mnie bawić więc gdy znowu jesteśmy tak blisko powoli się uśmiecham. Harry robi to samo.
- Dobra możesz mnie już puścić. Chyba się na ciebie nie rzucę.- mówię bo zaczyna drażnić mnie ta bliskość.
- Ale mi tak pasuje- nie puszcza mnie.
- Będziemy tak stać przez cały dzień?- pytam i odwracam wzrok.
- Nie zupełnie- odpowiada i cichnie.
- O co chodzi z tą grą słów?- w końcu nie wytrzymuję i znowu próbuję się wyrwać. Harry w końcu mnie puszcza, a ja piorunuję go wzrokiem.
- Dasz się dziś gdzieś wyciągnąć? - pyta mnie, a ja od razu się uśmiecham.
- Nie.
- Dlaczego? Dlaczego ty prawie nigdy nie chcesz ze mną wychodzić? Teraz też nie chcesz ze mną iść? Nie lubisz mnie czy jak?!
- Uspokój się! Dobrze wiesz, że ciebie to ja akurat bardzo lubię. Jesteś moim przyjacielem i dobrze o tym wiesz! Mam sesję zdjęciową o 12:00 w południe! Dlatego nie mogę iść!- cały czas do niego krzyczę, aby mu się odgryźć.
- Nie wiedziałem. - odpowiada od razu łagodniejszym tonem. O dziwo nasze dzisiejsze, ranne relacje wiszą na włosku.
- Tak się składa, że ty idziesz ze mną- mówię mu i upijam łyka z kawy, którą chłopak właśnie sobie zrobił.
- Jak to idę z tobą?
- Ty i twoi nieogarnięci koledzy macie sesję zdjęciową dzisiaj o godzinie 13:00 w tym samym miejscu co ja.
- A skąd ty to wiesz?
- Wisi kartka na lodówce- lekko kiwam głową w stronę miejsca gdzie wisi właśnie owy skrawek papieru.
- To dobrze się składa- Harry widocznie się cieszy z tego.
- Tak więc czy chcę czy nie chcę będziemy się widzieli na okrągło.- uświadamiam mu i zakładam ręce na jego szyi gdy ten robi sobie kanapki.
- Nie dostaniesz kanapki- mówi bo najwidoczniej zrozumiał iż ten gest to tylko prośba o zrobienie mi śniadania.
- No proszę- szepczę mu do ucha, ale ten nie ma zamiaru mi ulec.
- Nie.- odpowiada, a ja od razu ściągam ręce z jego ramion. Siadam przy stole i czekam aż i on usiądzie. Wtedy zabiorę mu kanapkę.
 Mój doskonały plan zrabowania kanapki z talerza powiódł się w miarę dobrze. Kiedy tylko Harry usiadł przy stole moja reakcja była natychmiastowa...zresztą jego też. Najwidoczniej dobrze wiedział co planuję zrobić. Załapał talerz i odskoczył ode mnie. Chwilę się ścigaliśmy no i dorwałam jedną kanapkę z serkiem śmietankowym.
- Ale ty jesteś leniwa, że nawet śniadania nie chcesz sobie zrobić.- znowu mnie prowokuje. Jednak nie mam najmniejszego zamiaru zwrócić uwagi na jego bezsensowne spekulacje, tak jak nazywa to Alex.
- Nie muszę- wzruszam ramionami- ty zrobiłeś je za mnie. On tylko cicho prycha, a ja wychodzę z kuchni. Siadam sobie na kanapie w salonie i zamyślam się.
 Dochodzi godzina dziesiąta. Za półtorej godziny przyjedzie po mnie auto by zdążyć zawieźć mnie na czas. Na miejscu spotkam się z Cinną. Cinna to mój stylista. Jest ze mną na każdej sesji bez wyjątku, a prywatnie to mój przyjaciel. Świetnie się dogadujemy, a to co on robi z materiałami przechodzi najśmielsze oczekiwania. Tworzy piękne ubrania, a zwłaszcza suknie. Dzięki niemu na wszystkich pokazach czy galach wyglądam olśniewająco pięknie. Ciekawi mnie co teraz będzie na sesji. W co każą mi się ubrać? Z kim będę pracować? Te pytania zawsze nasuwają mi się na umysł.
 Siedząc na kanapie odruchowo patrzę na moją złotą bransoletkę. Chyba nie muszę przypominać, że noszę ją zawsze przy sobie? Myślę o moim bracie. Co on teraz robi? Czy mnie widzi? Czy widzi wszystko co ja robię? Od razu narzucają mi się wspomnienia kiedy miałam trzynaście lat a on piętnaście. Nienawidzę o nim myśleć. Zawsze wtedy przypomina mi się wszystko co złe. I tak właśnie jest z tą bransoletką. Kiedy na nią patrzę to właśnie się dzieje. Myślę o nim... Ale nie potrafię jej nie nosić. To prawda często się kłóciliśmy, ale on miał tyle marzeń. Jego największym marzeniem było wyjechać do Anglii. Do Londynu, zamieszkać tam tak jak ja. I znowu to robię...zamyślam się i tracę poczucie czasu. Jest godzina 11:00, a nikt prócz mnie i Harry'ego nie wstał. Jako, że nie chce mi się ruszać dzwonię na telefon Alex ( pomijając fakt iż pewnie jest na górze), aby wstawała.
- Alexys wstawaj I TO NATYCHMIAST. Za 2 godziny masz sesje z chłopakami.- mówię i gdy kończę Alex się rozłącza. Słyszę głośne tupanie po schodach i widzę moją przyjaciółkę w piżamie. Ma rozczochrane włosy i nie bardzo orientuje się co robi. Już zaczynam się uśmiechać, ale ta celuje we mnie palcem i piorunuje wzrokiem.
- No co chcesz ode mnie?- pytam się jej rozbawionym tonem.
- Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?!- mówi i wbiega do kuchni. Zaczęłam rozważać, że pewnie poszła zrobić sobie kawę.
- Obudziłaś chłopaków?!- krzyczy do mnie z kuchni, a ja wpadam na genialny sposób jak to zrobić. Jako, że mamy remont postanowiłam wziąć ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy; w tym moje dwie gitary. Elektryczną- Jimmy i klasyczną-Jerry. A więc wzięłam ze sobą Jimmy'ego i weszłam na korytarz na górze. Stnęłam dokładnie na środku by dźwięk mojej gitary dotarł do wszystkich, bez wyjątku. Podłączyłam ją do pieca który wniosłam tuż przed chwilą nie oszczędzając przy tym ciszy. Nie mniej jednak zanim zaczęłam grać obudziłam Niall'a. Wyszedł z pokoju i zamarł kiedy zobaczył mnie trzymającą gitarę podłączoną do pieca.
- Hey- powitałam mojego kolegę.
- Co ty robisz?
- Próbuję was obudzić- mówię wdzięcznie, a na buzi Niall'a od razu pojawia się uśmiech.
- Chcę zobaczyć- mówi uradowany- daj wskaźnik na piecu na napis " Are you nuts?".
- Dobry pomysł- kiedy moc jest już ustawiona na najsilniejszą biorę głęboki wdech i zaczynam solówkę jaką nauczył mnie Jack. Przenikliwy dźwięk rozszedł się po całym domu i nie zdziwiła bym się gdyby po naszej ulicy też. Kolejno każdy chłopak wybiega z pokoju sprawdzić co przerwało im sen. Kiedy już wszyscy zbierają się na korytarzu przestaję grać.
- Dziękuję bardzo, że raczyliście się obudzić!- krzyczę do nich tak jakbym ja sama ogłuchła. Są w szoku, to jasne. - Za półtorej godziny macie sesję zdjęciową z Alex! Ruszać dupy i ogarnijcie się!
 Po moich słowach w całym domu rozpętał się gwar. Ja i tak już byłam gotowa do wyjścia więc wyszłam na dwór i wypatrywałam mojego samochodu. Tym razem było to czarne auto z czarnymi szybami. Nie potrzebna mi była limuzyna by mnie zawieźć przed gmach zwykłego budynku. Wsiadam do auta i witam się z szoferem. Podróż trwa jakieś dwadzieścia minut.  Jestem przed czasem, ale i tak Cinna stoi przed wieżowcem by się ze mną przywitać. Równie dobrze może to zrobić już w środku, ale nie będę protestować. Ściska mnie mocno, a ja go odwzajemniam. Potem zaczyna się już piekło. Każdy próbuje wcisnąć mi swoje 5 minut, aby zrobić ewentualną poprawkę w makijażu, inaczej ułożyć włosy czy dociągnąć to tu to tam ubranie. A może jednak założymy miętową sukienkę? Będzie idealnie grała z tłem. Chociaż można założyć białe szorty z podwyższonym stanem i do tego w szarą koszulkę. Wszystko to w artystycznym nieładzie i będzie ślicznie nie? Takie pytania padają co chwilę, a ja za każdym razem się dostosowuję. Potem słyszę dźwięki na nowo otwieranych drzwi. Mogła bym to zignorować gdyby nie to że wchodzi przez nie 6 moich przyjaciół. Już chcę podejść do nich, ale Susan moja fryzjerka mówi, że jeśli teraz się ruszę to mnie zabije. Więc posłusznie wyczekuję te 15 minut i w końcu mam 5 minut przerwy bym mogła zamienić z nimi parę zdań.
- No hey - mówię, popijając sobie bubble tea, którą dostałam na zamówienie. Wszyscy mnie witają.
- Skąd masz tą herbatę?- pyta mnie Niall.
- Poprosiłam by ktoś mi ją kupił- odpowiedziałam, a chłopak zrobił minę jakby właśnie próbował rozebrać mnie wzrokiem. Ignoruję go i wracam na sesję bo Cinna właśnie zaczyna mnie wołać. Ostatni raz zerkam na Harry'ego i puszczam do niego " oczko". Pozuję do każdego pojedynczego zdjęcia, a z udziałem Cinny świetnie się bawię. Śmiejemy się i żartujemy. Tematem przewodnim sesji jest " dobra zabawa", bo mam wyglądać na roześmianą i pełną życia, gdy bawię się pluszakami i balonami w różnych kolorach. Potem otrzymuję watę cukrową i zaczynam się nią bawić. Zdjęcia wychodzą bardzo kolorowo. Wszystkie kolory są takie cukierkowe. Cinna śmieje się gdy robię jakąś śmieszną minę, albo gdy potykam się o miśki. Jest ich tyle, że nie dało by rady nie nadepnąć na choćby jednego! Potem dostaję ogromnego pluszowego jednorożca! Uwielbiam jednorożce! Misiek sięga mi gdzieś do ramion. Siadam na niego udaję, że jeżdżę i wygłupiam się słuchając przy tym kwestii mojego fotografa i oczywiście Cinny. Później następna sesja tym razem z... żelkami. Zostaję obładowana żelkami. Siedzę na futrzanym, białym kocu. Jest ogromny... A potem dodają żelki. Myślę teraz o Niall'u, który na pewno z wielką chęcią dołączył by się do mnie. Nie mniej jednak bawię się równie dobrze jak wcześniej. Pożeram to kwaśne to znowu słodkie żelki. Siedzę i jem, pozuję i jem. I tak w kółko. Widzę, że moi przyjaciele mają przerwę więc przychodzą do mnie i patrzą jak pozuję. Akurat przychodzą w momencie kiedy nie mogę przestać się śmiać z miny jaką robi Cinna, albo  ( mój fotograf). Teraz znowu zaczyna się robienie zdjęć.
- Hey Niall! Patrz na to!- biorę w garść żelki i pożeram je za jednym razem. Chłopak od kiedy tu przyszedł nie może wytrzymać. Świecą mu się oczy i pożera wzrokiem (tylko wzrokiem)... żelki.
- Ale dobreee- mówię.
- Zobaczysz kiedyś się na tobie odegram- grozi mi, a cała moja paczka wybucha śmiechem.
- Cinna jaką mamy potem sesje ?- pytam się bo Finck'owi kończy się już czas.
- Wiem, że po tej sesji masz przerwę, a potem chyba tylko na tle kości słoniowej. - mówi unosząc wzrok znad swojego pomarańczowego notesu. Przewiduję, że ma tam zapisane absolutnie wszystko związane z przebiegiem dzisiejszego dnia.
 Kiedy kończę z żelkowym rajem ruszam się z koca i idę na przerwę. Przychodzę na sesję którą prowadzi Alex, a chłopaki się wygłupiają. Śmieję się z nimi kiedy robią dziwaczne rzeczy, albo najnormalniej w świecie udają idiotów. Zresztą tak jak zawsze by nas rozśmieszyć.
 Jest już późno i skończyliśmy wszyscy o równej godzinie. Jeszcze ostatni raz żegnam się z Cinną i Finck'iem i wsiadam do samochodu gdzie czekają na mnie pozostali.
- I jak się bawiliście?- pytam.
- Było fajnie.
- Ty chyba bawiłaś się świetnie co?
- Ale to tylko dlatego, że był Cinna i Finck na jednej sesji. Bo tak zazwyczaj to jest nudno no i jest więcej osób. Zauważcie, że na sesji oprócz nas kręciło się jeszcze parę dziewczyn i jeden chłopak. Tak więc dzisiaj najbardziej mi się podobało, a zwłaszcza sesja w żeeeeelkach- tutaj patrzę na Niall'a, a wszyscy się z niego śmieją.- Oj no nie obrażaj się na mnie. Mam coś dla ciebie- wyciągam z mojej torby zielony woreczek z pudrowymi cukierkami i innymi słodyczami.- dostałam je od Cinny, ale ja już nie dam rady po tych żelkach.
- Dzięki- od razu się uśmiecha i zaczyna jeść. No w sumie to pożerać.
 Droga powrotna wydaje mi się znacznie krótsza i zanim się oglądam już jesteśmy. Wchodzę do domu i od razu podbiega do mnie Larry. Siadam na kolana i głaszczę go za uchem.
- Powinnam się nie ciebie obrazić za to, że cały czas lecisz do Harry'ego.- mówię kotu i wstaję.
- Jakoś Ci to wynagrodzę. - mówi mi Harry, a ja uśmiecham się tylko i idę ściągnąć z siebie buty. Idę z Alex na górę by się wykąpać. Wchodzę pierwsza i już po 30 minutach jestem w piżamie.  Kładę się do łóżka, ale jak zwykle nie ma przy mnie Larry'ego. Jednak nie złoszczę się. Może dlatego, że jestem już zbyt zmęczona, a może bo dałam sobie spokój? Sama nie wiem. Ściągam sweter i zakrywam się kołdrą. Próbuję zasnąć, ale kręcę się i wiercę przeszkadzając przy tym Alex. Ona już dawno zasnęła i śpi tak głęboko, że chyba w tej chwili nic jej nie obudzi. Nawet moje głośne wiercenie się. Sięgam po telefon i bezsensownie wpatruję się w ekranik. Na tapecie mam mnie i Alex. Roześmiane i pełne szczęścia. A ja nadal nie mogę zasnąć...
 Nagle przychodzi sms. I nawet w tej chwili dźwięk przychodzącej wiadomości nie budzi mojej przyjaciółki. Przysłał ją nie kto inny jak Harry. " Nie mogę zasnąć" to widnieje teraz na ekranie mojego telefonu. Przez chwilę zastanawiam się co mam zrobić z tą wiadomością. Zignorować ją? Tym samym znowu bym olała mojego przyjaciela, a przecież ja tego nie chcę. Choć przecież ja też nie mogę zasnąć.
 Zwlekam się z łóżka i idę w stronę korytarza. Nie pukając wchodzę do pokoju Harry'ego. Nic nie mówiąc gramolę się do łóżka i wtulam w chłopaka.
- Ja też nie mogłam zasnąć- mówię i zamykam i tak już zaspane powieki. Potem już nie miałam żadnego problemu z zaśnięciem. Miałam mojego kochanego kota no i Harry'ego.
_________________________________________________________________________________
Jestem bardzo bardzo dumna z siebie. Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że to mój najlepszy jak dotąd rozdział. Dobranoc życzę.

3 komentarze:

  1. denerwuje mnie to, że piszesz w czasie teraźniejszm zmiensz to ?/Alex (piszę z konta Sky bo u niej śpię :D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jeśli chodzi o rozdział to świetny ! Rose powinna być z Harrym :D/Alex

      Usuń
  2. Będziesz musiała to przeżyć. Pisząc w czasie teraźniejszym pisze mi się łatwiej, a ja robię wszystko żeby jak najbardziej ułatwić sobie życie.

    OdpowiedzUsuń