Powered By Blogger

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 30

( Oczami Rose )
 Podsumowując to tak; Ja i Alex możemy już mieszkać w naszym domu. Alex brat już wyzdrowiał dzięki Zayn'owi. Alex od tamtego czasu prawie nic nie je. Alex jest strasznie wychudzona, dlatego, że dziennie je co najwyżej jabłko. Alex... Alex.. Alex.. Zamierzam pomóc mojej ALEX.

Budzi mnie budzik, który celowo nastawiłam sobie na godzinę 7 rano. Mam zamiar zrobić mojej przyjaciółce  niespodziankę i urządzić jej dzień z jej ulubionym jedzeniem. W skład tego wchodzi mniej więcej tak:
-pizza ze szpinakiem,
-sałatka owocowa z arbuzem,
-tosty francuskie z twarożkiem i rzodkiewką,
-ciastka z kawałkami czekolady ok. 5 kg,
- sernik,
- misio-żelki ok. 5 kg,
- torcik czekoladowy,
- kisiel ( wszystkie smaki)
No i mam nadzieję że choć trochę to ją podbuduje. Ubieram się po cichu. Odruchowo wyszukuję Larry'ego. Leży na łóżku i z uwagą obserwuje każdy mój ruch. Uśmiecham się do niego i daję cmoka w łeb. Schodzę na dół ubieram jeszcze tylko buty i wychodzę na dwór. Taksówka już stoi, a ja myślę sobie, że kupię sobie samochód i zdam na prawko. Kierowca zawozi mnie do ogromnego supermarketu. Spoglądam na przygotowaną wcześniej listę zakupów. Kieruję się na najbliższy mi dział ze słodyczami. Jest ogromny. Pierdolić listę! BIORĘ WSZYSTKO!!!
 Sięgam po 5 paczek pianek, kilkanaście paczek żelek, krówki, żelkowate malinki, pudrowe cukierki, miętowe dropsy, różnego smaku batony, czekolady, kilkadziesiąt paczek ciastek, czekoladki o owocowych smakach, chipsy ( choć niezbyt często jemy ), lizaki, gumy rozpuszczalne, mordoklejki, skittles'y ( które uwielbiamy no więc wzięłam roczny zapas).Podchodzę jeszcze po parę kawałków cista. Od sernika po wymyślne wypieki z kremami i różnymi masami. Po chwili zastanowienia decyduję się na proponowane przez sprzedawczynie parę babeczek z kolorowymi lukrami. Ok to ze słodyczy chyba starczy bo się porzygamy nie? Teraz idę na dział z herbatami. Biorę kilka, różnych zielonych herbat dla Alex, trochę czarnych dla mnie no i oprócz tego jeszcze jakieś owocowe. Idę na dział z przyprawami tam kupuję odpowiednie i idę na dział rybny. Kupuję łososia i następnie kieruję się na dział mięsny. Biorę mięso mielone na spaghetti, później dobieram coś jeszcze z listy wedle przepisów i idę dalej. Kupiłam parę butelek piwa, wody, soków, napojów energetyzujących i udaję się na owoce i warzywa, Kupuję szpinak, cukinie, paprykę, pomelo, mango, granat, pomarańcze mandarynki, arbuza, banana, jabłka, ananasa i kilka warzyw których nie znam. Wydaję mi się, że jest tam pietruszka, ale ona zawsze myli mi się z koperkiem, więc nie orientuję się. Bujam się jeszcze po sklepie dobrą godzinę dobierając różne potrzebne rzeczy jak na przykład jajka czy mąkę i idę w stronę kasy. Płacę za zakupy i obładowana siatkami kieruję się w stronę wyjścia. Tuż za drugim wejściem do marketu jest postój taksówek więc korzystam z jednej i po 15 minutach jestem w domu. Teraz wchodzę do naszego domu i od razu lecę do kuchni. Wypakowuję wszystko. Związuję włosy w ciasnego koka, przebieram się z powrotem w piżamę, zakładam fartuch i zabieram się za gotowanie. Mam szczęście Alex jeszcze nie wstała. W myślach liczę na to, że uwinę się ze wszystkim zanim ona jeszcze wstanie. Najpierw przyrządzam spaghetti, potem robię dwie pizzy. Jedną ze szpinakiem, a drugą tradycyjnie z szynką, serem, pieczarkami, rukolą i serem feta. Następnie robię sałatkę owocową z arbuzem. Fakt, że w tej sałatce jest wiele owoców nie tylko ARBUZ to i tak sałatka nazywa się sałatką z arbuzem. Mi i Alex to się przyjęło... Po drodze po następne składniki wpadam na pomysł zrobienia mojego popisowego omleta, którego Alex w prost uwielbia.
 Kończę wszystko o godzinie 11. Dumna z siebie, że nie obudziłam Alex rozstawiam wszystko na stole. W kuchni, aż roi się od pysznych zapachów, a pięknie wyglądające dania przyciągają uwagę. Teraz tylko trzeba obudzić naszego śpiocha. Delikatnie wspinam się po schodach na górę i wchodzę do pokoju Alexys. Dzisiaj odpuszczam drastyczne budzenie gitarą elektryczną czy wiadrem wody. Siadam na łóżku tuż przy śpiącej przyjaciółce. Widzę jej wychudłe rysy twarzy. Tak dalej nie morze być. Musi zacząć coś połykać. Obym się przydała dzisiaj, no bo główny cel to podbudowanie jej figury i samopoczucia. Głaszczę ręką jej policzek i szepczę po cichu " Alex".  Pomimo tego, że chodzi mi o to aby ją obudzić to i tak mówię to cichutka tak jakbym wcale tego nie chciało. Po kilki próbach przyjaciółka w końcu wstaje. Przeciąga się i rozgląda. Jej zgrabne ale wychudzone dłonie szukają czegoś po pościeli. Dopiero po chwili orientuje się kto ją zbudził. Na mój widok uśmiecha się i jeszcze raz porządnie przeciąga. Zamyśla się na chwilę, a ja cały czas nieruchomo ją obserwuję.
- Co tak ładnie pachnie?- mówi, a ja jestem w niebo wzięta kiedy słyszę, że zapachy ją przyciągają a nie odpychają!
- Chodź ze mną na dół- mówię do niej i podaję jej rękę. Posłusznie schodzi ze mną na dół i wpadamy do kuchni.
 Alex zaniemówiła. Oczy od razu rozszerzyły jej się od różnych rzeczy na stole. Wszystko co lubi. Okrąża dookoła stół i zaciąga się zapachem.
- Sama to wszystko zrobiłaś? - pyta po chwili nadal nie odrywając wzroku od obładowanego stołu.
- Wstałam o 7 rano i pojechałam do sklepu. Kupiłam wszystko co było trzeba po to abyś w końcu mogła się czymś najeść. Nie chcę abyś popadła w jakąś straszną chorobę. Do tej pory jadła góra jabłko dziennie, a teraz pomożesz zjeść mi to wszystko. Ugotowałam twoje ulubione jedzenie i nawet nie chcę słyszeć o odmowie. Kocham cię i nie chcę Cię stracić. Dobrze wiesz jak kończą wychudzone dziewczyny. Nie chcę by to spotkało i ciebie- podchodzę do niej i mocno przytulam- Kiedy już się najemy to pójdziemy do salonu, a tam mam kolejnego surprise.
Surprise mam namyśli te wszystkie słodycze strategicznie rozmieszczone wokół rozłożonej już kanapy. Przygotowałam kilka filmów, ale też pozwoliłam sobie na zaufanie naszej telewizji i poszperania coś na tv. Wracając do rzeczywistości.
- Boże jesteś taka kochana. Ja... nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie mów. Jedz- podsuwam jej miskę ze spaghetti. Można by orzec, że dziewczyna rzuca się na nie. Zresztą ja też zabieram się za pałaszowanie. Po spaghetti pożeramy pizzę, łososia, sałatkę z ARBUZEM i inne.
- Teraz czuję się jak bańka- mówi Alex i łapie się za brzuch.
- Ale nie wyglądasz jak bańka. - dogryzam jej przełykając ostatni kęs potrawki.
- No, ale mówiłaś mi, że masz jakąś niespodziankę.- z pełną uwagi miną przypomina mi o słodyczach.
- Ach no tak.. Idziemy do salonu- wskazuję ręką na białe drzwi od kuchni. Udajemy się tam no i Alex ponownie doznaje szoku. Złapała się za buzię i wydobyła z siebie jedynie cichy okrzyk szczęścia.
- Ooo! Jestem w raju! Są ciasta, żelki, skittles'y, krówki, batoniki, czekolady! Wszystko! O... nawet owoce. - sięga po czerwonego granata. W półmiskach leżą owoce, które uniknęły poszatkowania do sałatki.
- Mam parę nowych komedii.- podaję jej płyty z filmami- są jeszcze komedie romantyczne, parodie horrorów i... dla odmiany kolejne komedie.
- Żadnych horrorów?- patrzy na mnie ze zdziwieniem. Szczerze mówiąc nie dziwię się jej. Zawsze jak robimy sobie wieczór filmowy- tak jak teraz- to na repertuarze znajdują się horrory. Tym razem jest inaczej.
- Po pierwsze są parodie horrorów. A po drugie to... pomyślałam sobie, że zrobimy sobie dzień w którym będzie dużo śmiania się i zero bania. No bo koniecznie musimy poprawić nasze relacje. W następnym tygodniu przyjeżdża Ewa, a za 3 tygodnie jedziemy do Rio. Uważam, że dzisiaj to najodpowiedniejszy moment.
- Masz całkowitą rację. No to co jemy! - normalnie teraz to nie poznaję Alex. Cały czas wpierdala. Ona już nie je tylko wpierdala!
- Zgoda. - siadam obok niej zgaszamy wszystkie światła, zasłaniamy zasłony i panuje teraz półmrok. Rozpoczyna się pierwsza komedia. Potem następna i jeszcze jedna i jedna... A słodyczy nadal nie brak! Niesamowite.
- Chyba się zaraz zwymiotuję- mówię jej i patrzę jak to połyka kolejną krówkę.
- A ja nie- przełyka cukierka i szeroko się uśmiecha- jemy mordoklejki ?
- No dobra- sięgamy po jednej na początek i zaraz skrzywiamy bo są tak kleiste, że nie da się nic powiedzieć.
- O kua, ne a che ec poeziec.- próbuję przemówić, ale nie wychodzi mi. Alex wybucha śmiechem i nabijamy się z siebie tak aż skończą się cukierki.
 Filmy już się nam znudziły i włączamy Gangnam Style na naszym notebook'u. Odpalamy kamerkę i... jedziemy. Nagrywamy się tańcząc słynny taniec. Całkiem nie dawno nauczyłyśmy się całej chorografii. Oglądamy efekt końcowy i lejemy ze śmiechu.
- Wstawiamy to na Twittera!- krzyczę.
- Koniecznie!
 Po sekundzie filmik ląduje na naszych profilach i sekunda później są posty od naszych przyjaciół.Odpisałam im " Chcecie " gangnam tyle" z dedykacją dla was?" i tylko patrzyłyśmy jak oni i nie tylko oni, ale i ich fanki odpisują, że pewnie. A godzinę później cykamy sobie zajebiście obciachowe zdjęcia.
- Mam pomysła genialnego! - mówi do mnie Alex.
- Zaskocz mnie.
- Robimy składankę dla chłopaków. Chodzi mi o to, że udajemy directioners i ubieramy te bluzy od nich. Cykamy sobie fotki i przerabiamy z ich zdjęciami. Na aparacie mam kilka ich prywatnych zdjęć. Co ty na to? No i na koniec zatańczymy gangnam style w ubraniach directioners.
- Zajebiste!
- Genialne!
- No to jedziemy, odpiszę im tylko, że za jakieś 2 godziny będzie gotowe.
- Spoko to ja idę po ciuchy. Koniecznie trzeba będzie ubrać lity no bo to się tańczy na obcasach nie? - podsumowuję i wbiegam na górę. Wyciągam pojemnik z napisem "1D" i znoszę go na dół. Tam mamy wszystko związane z chłopakami, w tym także bluzki i bluzy z napisem I <3 1D itp.
 Po 20 minutach mamy przygotowaną kamerę z podstawką, a my same jesteśmy ubrane w zestaw "1D".
- Operacja " Gangnam Style dla one direction".- mówimy chórem do kamerki i... cięcie. Składamy razem nasze zdjęcia z chłopakami w tym kilka z parku rozrywki. Cykamy kilka naszych słitaśnych fotek z serduszkami potem w naszych strojach tańczymy "gangnam style" i składamy to w jedną całość.
 Efekt końcowy jest powalający. Filmik jest śmieszny, ale fajny. Wyglądamy jak psycho-fanki. Jeszcze na koniec stajemy do kamerki z naszymi kotami i krzyczymy " Kochamy was chłopaki!!!" po polsku i po angielsku. Czekamy jeszcze by było równo 2 godziny " po " i wstawiamy na Twittera. Później filmik ląduje jeszcze na YouTube i Facebooku. Komentarze są... i to sporo. Wszyscy dodają komentarze typu " wariaty ", albo " szalone ". Nabijamy się z siebie. Kocham wieczorne odpały, ale te z Alex są najlepsze. Nikt jej nie dorówna i ona dobrze o tym wie.
 Potym wszystkim jesteśmy już takie zmęczone, że biegniemy jeszcze tylko pod prysznic i lulu. Dzisiaj śpimy razem w moim pokoju. No bo przecież nie obeszło się bez nocnego gadanie o wszystkim i o niczym nie?
_________________________________________________________________________--
Kocham, kocham, kocham ten rozdział! Podoba mi się strasznie i w ogóle jestem z siebie zadowolona. Oczywiście jak zawsze powiem sobie, że przecież mogło być lepiej nie? Ale w dupie mam samą siebie. Jebie mnie to, cieszę się że udało mi się go w miarę "good" napisać. Dobranoc wszystkim i spać bo do szkoły jutro.. -,-

3 komentarze:

  1. super rozdział!!! czekam na nexta-LuLu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żal teraz nie będę mogła tego pobić :(
      Bo rozdział był zajebisty !

      Usuń
  2. pobijesz pobijesz zobaczysz ^_^

    OdpowiedzUsuń